FacebookInstagram

Welcome to the bark side

  • Główna
  • Natalia
  • Peppa
  • Współpraca
  • Kontakt

Ostatnia recenzja pojawiła się tutaj już jakiś czas temu, a mnie doszły słuchy, że znaczna część z was czeka na kolejną, więc oto ona. Tym razem pod lupę wezmę zabawkę firmy Trixie, która ma za zadanie wspierać koncentrację, zręczność i zwalczać nawyk łapczywego jedzenia u psa. Czy rzeczywiście tak jest? Jak z zabawką poradziły sobie nasze testerki - w tej roli Peppa, dwa szczeniaki, a także - bonusowo - pies mojej przyjaciółki?

Z JAKICH ELEMENTÓW SKŁADA SIĘ ZABAWKA?

Trixie Dog Activity Flip Board, bo tak brzmi pełna nazwa tego produktu, jest wykonana w całości z tworzywa sztucznego, co patrząc na aktualny stan naszej planety, nie jest dość dobrym rozwiązaniem. 

Na planszy (według danych producenta jest ona długości 23 centymetrów) znajdują się trzy rodzaje kryjówek, pod którymi można ukryć wybrane smakołyki. Pierwsze z nich to wgłębienia, które pies może odsłonić, tym samym zdobywając nagrodę, przesuwając zakrywający je krążek. Takich wgłębień mamy trzy, a zakrywają je dwie pokrywki. Drugą przeszkodą są dwa stożki, które pies musi strącić, co dla naszych testerów okazało się najtrudniejsze. A kolejną, już ostatnią z łamigłówek, są wgłębienia, które przykrywa kawałek tworzywa. Aby dostać się do smakołyka, który jest w środku, pies musi przechylić dźwignię, znajdującą się obok. 



NASZE WRAŻENIA 

FAFIK

Jako pierwszy, zabawkę testował wyżej wspomniany pies mojej przyjaciółki - ich profil na Instagramie to miejsce, gdzie możecie o nim poczytać. Początkowo miał niewielkie problemy z wyciągnięciem stożków, ale po kilku próbach i wsparciu przewodniczki, zaczął strącać je łapą, co ma także negatywne skutki, ponieważ przez to zabawka ma ślady psich pazurów (nie przeszkadza to, jednak w użytkowaniu). Najłatwiejsze dla niego okazały się krążki, które przesuwa nosem, gdy chce dostać się do posiłku.

W ich domu ta zabawka firmy Trixie zyskała nową funkcje - teraz to głównie z niej je Fafik i robi to bez problemu, mimo że kiedy dostawał te samą karmę do zwykłej miski, robił to dopiero po upływie jakiegoś czasu. Przyjemne z pożytecznym - je, a przy okazji wykonuje ćwiczenia umysłowe.

SZCZENIĘTA

Najlepiej z tej dwójki z zabawką poradziła sobie Bella - strasznie energiczny, lgnący do swojego człowieka, psiak. Bella skorzystała z tego produktu w stu procentach, tak jakbym chciała, ponieważ skupiła się na tej jednej rzeczy, kombinowała na różne sposoby, a jak coś nie szło to szukała pomocy u mnie. Jestem nawet w stanie stwierdzić, że ta rozrywka była przez nią uczęszczana, nie ze względu na ukryte smakołyki, a dlatego że chciała popracować ze mną. Dodatkowo w tym przypadku Trixie Activity Dog sprawdziła się, jako pomoc w ćwiczeniu skupienia i koncentracji na konkretnym zadaniu.


Trochę gorzej z kolei odebrała to Stella, która po kilku godzinach od pierwszej sesji z zabawką (tego dnia dwukrotnie miały styczność z tym produktem), przestała być nią zainteresowana i zajęła się czym innym. Lekiem na to okazała się indywidualna sesja, bez presji, jaką wywierał na niej drugi pies. Trochę miłości może zdziałać cuda...

Szczeniaki podczas sesji wykazały się sporą delikatnością, co - nie ukrywam - nieco mnie zdziwiło, bo zazwyczaj to Peppa odznacza się tą cechą, choć podczas testów chyba zamieniły się rolami...

PEPPA

Rudy zasilacz zespołu potrzebował najwięcej czasu, aby odkryć o co tu - do jasnej anieli - chodzi, ale myślę że umiem to usprawiedliwić, bo jak wiecie Peppa w dzieciństwie nie miała zbyt dużo do czynienia z tego typu rozrywkami.

Na początku w ogóle nie rozumiała, że to jest miska i z tego się je, ale kiedy zostałam z nią sam na sam i uchyliłam jej rąbka tajemnicy, zaczęła kombinować i naprawdę się wkręciła, bo potem już sama prosiła (tzn. robiła sztuczkę "suseł", którą robi jak coś chce - tak ją nauczyłam) o sesje z Trixie Dog Activity.


Wbrew pozorom miała największy problem z ćwiczeniem na dźwignię, a jej radą dla innych psów, które również się z nim zmagają, jest nieustanne drapanie w plansze, dopóki się nie otworzy. I wiecie co? Wbrew pozorom wcale nie jest mocno podrapana! Nie mniej, jednak wybaczcie Pepinowi te niedoskonałość, bo to jedna z nielicznych zabawek, którymi się bawi. A ta jest chyba jedną z tych najlepszych, bo jedzenie to pasja mojego psa, a tutaj ma możliwość połączenia go z czymś więcej!



PLUSY I MINUSY

PLUSY: 

➪ łatwa w czyszczeniu
➪ dobre zajęcie umysłowe
➪ wspiera koncentracje
➪ pomaga w zwalczaniu nawyku łapczywego jedzenia u psa

MINUSY:

➪ podczas użytkowania przez psa zabawka porusza się po panelach (na dworze, na chodniku nie zauważyłam podobnego problemu), co utrudnia psu wykonanie zdania
➪ wykonana w 100% z tworzywa sztucznego (ze względu na stan naszej planety uważam to za minus)
➪ w niektórych miejscach jest trudna do domycia (widać to na poprzedniej fotografii) 


Podsumowując: jestem zadowolona z zabawki, ponieważ mimo wad, które posiada, jest w stanie zająć nasze psy na kilka minut. Uczy samodzielnego myślenia i koncentrowania się na jednej rzeczy, podczas gdy ja mogę zająć się swoimi sprawami. Zapewnia także dawkę ćwiczeń umysłowych, które przecież są potrzebne psu każdego dnia!

A Wy mieliście styczność z tą zabawką, bądź innymi zabawkami na inteligencje? Jaka była na nie reakcja waszych psów? Podzielcie się w komentarzach!

ZOBACZ TEŻ:

➪ Tekst o tym, jak reagować na niepożądane zachowania podczas korzystania z Trixie Dog Activity
2 komentarze

Wiem. Tytuł tego posta zaprzecza temu co powiedziałam wam w tekście dot. mojej wizji na 2020, ale nie macie się czego martwić - dzisiejszy wpis został przeze mnie stworzony w nieco innym systemie, niż jego poprzednicy, więc jestem pewna, że zdobędzie on lepszy odbiór. Z resztą utwierdźcie mnie w tym przekonaniu, albo wręcz przeciwnie - zadbajcie, abym dowiedziała się co robię źle, i poczytajcie o tym, co spotkało mnie w styczniu, bo...

Styczeń był jednym wielkim paradoksem, serio!

Po święcie Trzech Króli wróciłam na kilka dni do szkoły, aby po chwili znowu wskoczyć pod kołdrę, ponieważ województwo, w którym mieszkam jako pierwsze zaczynało ferie. Ten czas wykorzystałam, jednocześnie leniwie i produktywnie. Wypad do jednej babci wykorzystałam pisząc dla was nowe teksty i robiąc fotki, a u drugiej ładowałam baterie, w międzyczasie ucząc się chemii. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, a ja - aktualnie ze straszym katarem - zaczynam drugi semestr, ale pocieszam się faktem, że po nim nastąpi jeszcze dłuższa przerwa od nauki (mam tu na myśli wakacje), a mam już dużo planów na ten czas - w tym wypad w Tatry i wędrowanie po górskich szlakach z aparatem. Ale nie mówię "hop", bo na razie mamy styczeń, a ja dzisiaj chciałabym go podsumować...


POLECAJKI

Co ciekawe - tak jak rok temu - połowę pierwszego miesiąca roku, poświęciłam przerwie w publikowaniu dla was tekstów, co nie znaczy, że się leniłam! Nic bardziej mylnego, bo w styczniu zaktualizowałam sporą część zakładek na blogu, napisałam prawie trzy blogowe publikacje dla was, wymyśliłam tematy kolejnych tekstów, a także czytałam dość sporo wpisów, a odnośniki do najlepszych z nich znajdziecie niżej. A może Wy też macie mi jakieś do polecenia? Napiszcie w komentarzach, ale najpierw sprawdźcie czy nie wymieniłam ich w swoim zestawieniu! 


WPISY NA BLOGACH

  • Podsumowanie roku - witamy w 2020! - czy zdążyłam już wspomnieć, że jestem wielbicielką postów podsumowujących dany okres czasu? Ostatnio w internecie zrobiło się ich masa, bo w końcu nowy rok za pasem! Ja, jednak dzisiaj chciałabym polecić wam tylko jeden - ten, który wyszedł spod klawiatury Zośki z bloga B The Great. 
  • Psy mojego życia - Gandalf - nie martwcie się, bo oprócz podsumowań, w moje gusta trafią również posty szczere i emocjonalne. Do tej grupy niewątpliwie kwalifikuje się ten tekst, autorstwa Gosi - autorki strony internetowej o nazwie My Heart Chakra - gdzie opowiada ona o swoim pierwszym psim przyjacielu, czyli charcie afgańskim o imieniu Gandalf.
  • O co tak naprawdę chodzi w blogowaniu? - jako bloger, często sięgam po teksty o blogowaniu, bo lubię czytać o poglądach w temacie, który mnie dotyczy i interesuje. Tym razem w moje sidła trafił tekst Aleks Makulskiej, będący zbiorem myśli o zasadach, na jakich chce działać w sieci. Z większością tekstu się zgadzam. A Wy? 
  • Jak zaplanować rok? Od podsumowania do celów i nawyków, które pomogą Ci je osiągnąć - skoro już o podsumowaniach roku mowa, to chciałabym podrzucić wam link do przepisu, który pomógł mi w wykonaniu własnego. Jego pomysłodawczynią jest Kasia z Worqshopa, czyli bloga o kreatywnym stylu życia. Wy jeszcze macie czas, żeby wykonać swoje!
  • Czy pies może być zero waste? - ekologia, szukanie lepszych rozwiązań w trosce o planetę to - jak mówi Anka z bloga o swoim adoptowanym psie, czyli Tajdze - aktualnie konieczność, a nie dziwny pomysłów influencerów i innych wpływowych (oraz mniej wpływowych) osobowości. Ale jak się okazuje nie tylko my, gatunek ludzki, możemy żyć zgodnie z ideologią zero waste. Jak? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w tym poście!


PSIO-LUDZKIE GADŻETY

Mimo, że w styczniu nie robiłam zbyt dużych zakupów - czy to dla psa, czy dla mnie - to jest, jednak kilka rzeczy, które mogę wam polecić. Począwszy od książek i ebooków, po prezenty, które możecie sprawić swoim psom np. z okazji zbliżających się walentynek, bo nie wiem jak Wy, ale ja nie mam komu wręczyć prezentu (znaczy, jeśli chodzi o osobników płci męskiej), więc pewnie skończy się na robieniu kartek dla psa...

"Szukając Alaski" - John Green

Ostatnio moja przyjaciółka zaraziła mnie do książek z wątkiem miłosnym, ale w tej książce nie jest on najważniejszy. Głównym bohaterem jest Miles - nastolatek, który stanął przed wyborem szkoły średniej i podjął decyzje o wyprowadzce do liceum z internatem. Tam poznaje nowych znajomych, w tym dziewczynę o imieniu Alaska. Jest w niej zakochany, a ona pokazuje mu, że jej życie nie jest takie kolorowe, jak mu się wydaje...


Zabawka na inteligencje dla psa - Trixie

Nazwa mówi sama za siebie - zabawka ma za zadanie rozruszać półkule mózgowe waszego psa w sposób, wymagający znikome ilości waszej ingerencji. Jest to plastikowa plansza, składająca się z trzech różnych elementów o różnym poziomie zaawansowania, pod którymi umieszczacie jedzenie. Jeśli już o jedzeniu mowa to uważam, że jest to także ciekawa alternatywa dla zwierzaków, które zbyt łapczywie się odżywiają, czyli dla takiej na przykład... Peppy.


#Worqbook Bank Pomysłów - Kasia Mistacoglu 

Pod koniec ferii kminiłam nad tym, jakie tematy do poruszenia, spotkają się z waszym entuzjazmem i jak - do jasnej anieli - poukładać te treści, między kanały na których działam, czyli blog i Instagram (w tym przypadku dzielę to na dwie odrębności: InstaStories i posty). Ostatecznie doszłam do wniosku, że przyda mi się pomoc i tak kupiłam tego ebooka. Ale - jak mówi sama jego autorka - Worqbook to coś więcej, niż zwykły produkt cyfrowy. Jest zbudowany z myślą o druku i jest praktycznym zeszytem ćwiczeń i skarbnicą wiedzy dla blogerów.

SPOILERY

W poprzednim Summa Summarum obiecałam, że ta rubryka będzie się tutaj pojawiać. Dotrzymując słowa, chciałabym powiedzieć wam, że w lutym na naszym blogu pojawi się tekst z tematyki szczeniaczkowej, ale i recenzja, a z ostatniej ankiety na Instagramie wynika, że lubicie publikacje z tej tematyki, więc powinniście być zadowoleni.


Jak tak teraz patrzę na ten mój styczeń to w sumie jestem w stanie stwierdzić, że to był naprawdę udany miesiąc. Z pewnością zdecydowanie lepszy, niż jego poprzednik - grudzień, który wymagał ode mnie dużo determinacji, bo wewnętrznie rozkładał mnie na łopatki. A styczeń? Podczas jego trwania odniosłam wiele sukcesów, także tych w pracy z psami, bo ostro wzięłam się za wychowywanie małych psiaków i budowanie relacji z każdym z nich. Mam nadzieję, że luty także owocuje w garść sukcesów i zostawi styczeń daleko w tyle, ale póki co mam do was kilka pytań...

Jak Wy spędziliście pierwszy miesiąc nowego roku? Co będziecie robić w lutym? 

ZOBACZ TEŻ: 

➪ Wizja na Bark Side w 2020
➪ Grudniowe Summa Summarum + polecajki
5 komentarze

Po kilku udanych publikacjach wiem, że temat podróży na cztery łapy jest wam szczególnie bliski i cieszy się sporym zainteresowaniem z waszej strony. Zastanawiając się w jaki jeszcze sposób mogę ugryźć ten temat, wpadłam na plan, że mogę przeprowadzić wywiad z kimś bardziej doświadczonym. W tym przypadku mowa o Magdzie z bloga Dzikość w sercu, która opowie wam o górskich wędrówkach z jej oba psami - Fibi i Krakersem.

DZIKOŚĆ W SERCU

Powiem wprost: jest to blog o podróżach, a szczególnie tych górskich, w towarzystwie psów. Jest pomarańczowym miejscem w sieci, które ma za zadanie inspirować czytelników do takich właśnie dzikich wędrówek - spania w namiocie, jedzenia z menażki i namacalnego kontaktu z przyrodą...


Ludzkim ogniwem tego zespołu jest Magda - psiara, pasjonatka podróży, fotografii, studentka grafiki, a jednocześnie dziewczyna z głową pełną pomysłów. Swoje życie dzieli - jak już zdążyłam wcześniej wspomnieć - z dwoma psami: prawie jedenastoletnim westem - Fibi, oraz trzyletnim mudi - Krakersem. Wspólnie są zameldowani we Wrocławiu, ale zdecydowanie częściej spotkacie ich na szlaku.

Jeśli zaciekawiły was ich przygody, to czuje się w obowiązku, upublicznić tutaj odnośnik do profilu na Instagramie, tworzonego przez Magdę. Ale zanim przepadniecie, przeglądając ich świetne zdjęcia i opisy pod nimi - przeczytajcie dalszą część tekstu, również bogatą w fotografie autorstwa Dzikości!

Skąd pomysł na wędrowanie z psem po górach?

Pochodzę z Warszawy i wyjazdy w góry nie leżały w kręgu moich codziennych zajęć. Nigdy też nie sądziłam, że jak pojadę w góry to złapię bakcyla... Wyjechałam raz, drugi, trzeci - bez efektu "wow", aż pojechałam w góry wysokie - wtedy w Alpy. Gdzieś mi tam już zaświtało, że czuję przed nimi respekt i jakoś mnie do siebie przyciągają. W toku późniejszych mniejszych i większych spacerów po naszych niższych górach odkryłam, że jara mnie jeszcze jedna rzecz - to znaczy sam proces planowania, organizowania, analizowania map, pogody i tym podobnych. A pies...? No cóż, zawsze był u mojego boku i to ja byłam za niego odpowiedzialna. Przez myśl mi nie przeszło, że na te pierwsze niewinne spacerki mogłabym iść bez niego... a potem z niewinnych spacerków zrobiły się trasy po dziesiątki, jak nie setki kilometrów.

Jakie elementy są niezbędne przy planowaniu wyjazdu?

Kierunek, data i czas na jaki jadę, tak po prostu. Potem w zależności od tego gdzie i na ile jadę zaczyna się planowanie co i ile zabiorę, gdzie będę spała, jadła, uzupełniała prowiant i tak dalej. Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.


Co ZAWSZE znajduję się w twoim plecaku na wyprawy?

Dla psów mogę nie mieć wody - napiją się z kałuży, mogę nie mieć karmy - bo może jadę na dzień i wieczorem wrócę, mogę nie mieć zapasowych obroży, przeważnie nie bierzemy zabawek i innych bajerów. Ale zawsze mam apteczkę, która pokryje też psie potrzeby. Bez tego ani rusz, zabieram ją nawet na dłuższy spacer.

Z czego składa się taka apteczka?

Najczęściej schodzą bandaże (zwykłe i funflex'y nazywane też adhezyjnymi), gaziki, octenisept - to zestaw na otarte opuszki. Do tego kleszczołapka, leki na nieprzewidziane rozstroje wszelakie (uzgodnione z weterynarzem), folia NRC, chusta trójkątna, rękawiczki lateksowe, nożyczki. To z tych które przydają się przy psach, dla ludzi znalazłoby się jeszcze kilka elementów.

A jakie rzeczy ZAWSZE bierzesz dla siebie?

Telefon, woda, apteczka. To są rzeczy, których na szlaku nie zastąpię sobie nijak. Telefon zastąpi mi mapę i zapewni kontakt ze światem lub służbami ratunkowymi. Wodę lub filtr nauczyłam się brać po jednej z wycieczek podczas której tej wody nam zabrakło. Dopiero jej brak uświadomił nam jak istotny element ekwipunku stanowi. Od tamtej pory biorę minimum 1,5l na start. No, a apteczka to wiadomo, gdyby coś się (tfu, tfu) stało mnie, moim współtowarzyszom, moim psom czy przypadkowej osobie spotkanej na szlaku, to warto mieć możliwość udzielenia pierwszej pomocy.
A dłuższą wypowiedź znajdziesz w poście na blogu Magdy pt. 3 rzeczy, bez których nie ruszam się na wyprawę.

Tu akurat widać krajobraz Gór Opawskich.

Jakie trasy mogłabyś polecić początkującym, a jakie... niekoniecznie?

W każdych górach znajdą się ciekawe szlaki dla początkujących. W Sudetach w zasadzie nie ma stricte "trudnych szlaków", to są niskie i dość płaskie góry w porównaniu na przykład z Tatrami. Trudnością może być długość szlaku, bo nie każdy pies i nie każdy człowiek da radę przejść po górach tyle co na "nizinach". Trudność mogą też sprawić warunki atmosferyczne, bo jak masz śniegu po kolana to nawet najprostszy szlak potrafi dać w kość.

Początkujący zawsze pytają mnie o "w miarę łatwe podejścia" i o ładne widoki - im niezmiennie polecam Góry Stołowe (polskie i zagranicze), a we wpisie pt. Najpięknieszy szlak w Górach Stołowych, mówię o tych polskich.
A jak ktoś się chce trochę bardziej zmęczyć albo zrobi więcej niż 10-15 kilometrów, to polecam Góry Izerskie lub Karkonosze - też dość płaskie, tylko wyższe. Te ostatnie zakrawają o klimat alpejski, więc uwaga zimą i proszę czytać komunikaty o ostrzeżeniach lawinowych.

Trudno wskazać najgorsze, ale są góry z którymi się po prostu nie polubiłam, na przykład Góry Kamienne pod Wałbrzychem. Niby niskie, a upierdliwie strome. Bieganie po takiej sinusoidzie potrafi dać w kość, szczególnie z plecakiem, ważącym 20 kilo. Tym sposobem jedną z dwudniowych wycieczek w tamte okolice przerwaliśmy w połowie pierwszego dnia i autostopem, a potem pociągiem wróciliśmy do Wrocławia, bo dopadł nas wybitnie silny "niechceizm".

A zdradzicie, jakie były najgorsze rzeczy, które spotkały was na szlaku?

Warunki atmosferyczne albo nieprzyjemności w schroniskach. To zawsze są sytuacje, w których albo trzeba się ratować albo motać plan B "na kolanie".

Pobudka z widokiem na Dolomity.

W jaki sposób te niecodzienne, polowe warunki znoszą Fibi i Krakers? Opowiedz nam o tym, jakie umiejętności powinien znać pies wędrujący! 

Dla większości psów taki wyjazd w góry to jest po prostu dłuższy i może trochę bardziej ekscytujący spacer. Dla moich także. Nie ma w tym wielkiej filozofii.

Schody zaczynają się, jak chce się zrobić kilkudniowy trekking ze spaniem każdego dnia w innym miejscu lub w namiocie i z takim trybem życia trzeba psa wcześniej trochę oswoić.

Są różne psy i wiem, że niektóre nie potrafią usnąć w namiocie, w schronisku czy ogólnie w obcym miejscu i całą noc stróżują. Moje psy na szczęście takiej funkcji nie posiadają i ostrzegają tylko w uzasadnionych przypadkach. Poza tym namiot traktują jak drugi dom. Z czasem pies rozpoznaje pewien schemat i oswaja się z sytuacją. Tak jak w domu wie, że jak biorę szelki i zakładam buty to znaczy że będzie spacer, tak w terenie wie że jak zdejmuję plecak to oznacza to przerwę, że jak rozkładam śpiwór to już na bank tu zostajemy na dłużej.

Są psy, które podczas tygodniowego wyjazdu czują się nieswojo i rozluźniają się dopiero po paru dniach. Warto zawczasu pomyśleć jak nasz pies będzie się czuł w sytuacji, gdy codziennie miejsce się zmienia, warunki się zmieniają, zapachy się zmieniają - nie zmienia się tylko towarzystwo. Dlatego warto też dbać o relację ze swoim psem (szczególnie tym niepewnym/nieśmiałym w nowych sytuacjach), by potem móc być dla niego tym jednym stałym punktem, do którego może wracać i wie czego się spodziewać.


Potem taką rolę odgrywają schematy o których mówiłam wyżej. Dla nas wieczorny schemat rozstawiania spanka, karmienia i masażu jest swego rodzaju celebrowaniem udanego dnia i oddawaniem psom należnej dawki spokoju i takiej niezmienionej codzienności.

Przydatną umiejętnością jest też znajomość podstawowych komend, które ułatwią poruszanie się po szlaku - przód, stop, czekaj, powoli, lewo, prawo i inne. I taki pieski savoir-vivre i znajomość swojego psa też jest ważna, pisałam o tym w poście, o tym jak przygotować psa, aby był jeszcze lepszym partnerem w górskiej wyprawie.

Ale tak naprawdę w góry może wyjechać każdy pies, byle zdrowy. Mały, duży, snujący się za nami i taki z nadmiarem energii. Włochaty, krótkowłosy, młody, stary... byle zdrowy!

A dokąd wybierzecie się na kolejną wyprawę?

Na taką krótką, dwudniową to nie wiem gdzie i kiedy nas poniesie. Może już jutro. Jeśli chodzi o dłuższe wyprawy, to jak tylko zrobi się cieplej mamy w planach kilkudniowy trekking po Górach Izerskich, żeby sprawdzić ekwipunek i patenty przed przejściem Głównego Szlaku Sudeckiego.

Główny Szlak Sudecki to w sumie 440 kilometrów do przejścia, a czas takiej wyprawy to około trzy tygodnie. Więcej o tej wędrówce przeczytacie w specjalnej zakładce na blogu Dzikości w Sercu.


Niemożliwe jest to, że to co powiedziała wam Magda z bloga Dzikość w sercu, nie wzbudziło w was refleksji, ani chęci na wyfrunięcie z waszego gniazdka prosto w góry. Rzecz jasna, to wszystko w towarzystwie waszych kudłatych towarzyszy! Mnie przekonała... a was?

A gdzie Wy kiedy ostatnio byliście na dłuższej wędrówce z waszymi psami? Zdarzyło wam się kiedyś wybrać się z nimi na górski szlak? Jeśli macie przed tym jakieś wątpliwości, to spokojnie - możecie porozmawiać na ten temat z Magdą, w komentarzach! 


WIĘCEJ W TEMACIE PODRÓŻOWANIA:

➪ Wybór smyczy na górską wędrówkę z psem
➪ Sposoby na upał podczas górskiej wycieczki z psem
➪ Wszystko, co musisz wiedzieć przed wyjazdem pod namiot z psem
2 komentarze
Nowsze Posty
Starsze Posty

CZEŚĆ!

CZEŚĆ!
Z tej strony Natalia i Peppa, czyli blogerka, książkoholiczka, miłośniczka fotografii, a przede wszystkim psiara i jej rudy pies. Jesteśmy dowodem, że nawet z kundelkiem da się osiągnąć wiele sukcesów oraz zyskać z niego świetnego kompana do odkrywania tajemnic codziennego życia!

INSTAGRAM

INSTAGRAM

NAJPOPULARNIEJSZE

  • Majowe Summa Summarum 2020 + polecajki
    Nieco męczące spacery wokół ciemnozielonych sosnowych igieł, po dłuższych i krótszych tatrzańskich szlakach, w towarzystwie kilkunastu znajo...
  • Październikowe Summa Summarum
    Październik. Z czym kojarzy wam się nazwa tego miesiąca? Wcielając się w pesymistycznego ducha, na myśl przychodzi mi jedynie deszcz, któ...
  • RECENZJA Trixie Dog Activity Clip Board - zabawka na inteligencje
    Ostatnia recenzja pojawiła się tutaj już jakiś czas temu, a mnie doszły słuchy, że znaczna część z was czeka na kolejną, więc oto ona....

SZUKAJ

KATEGORIE

#przemyślenia #summa summarum #podsumowania #praktyczny psiarz #cele #recenzje #blogowanie #polecajki #książki #kundelki #planowanie #podróż z psem #porozmawiajmy o... #problemy peppy #pytania czytelników #wady i zalety

ARCHIWUM

  • lipca 2020 (1)
  • czerwca 2020 (1)
  • kwietnia 2020 (2)
  • marca 2020 (2)
  • lutego 2020 (3)
  • stycznia 2020 (2)
  • grudnia 2019 (3)
  • listopada 2019 (4)
  • października 2019 (2)
  • września 2019 (4)
  • sierpnia 2019 (3)
  • lipca 2019 (4)
  • czerwca 2019 (5)
  • maja 2019 (4)
  • kwietnia 2019 (4)
  • marca 2019 (6)
  • lutego 2019 (5)
  • stycznia 2019 (4)
  • grudnia 2018 (4)
  • października 2018 (3)
  • lipca 2018 (1)
  • czerwca 2018 (2)

Created with by BeautyTemplates