FacebookInstagram

Welcome to the bark side

  • Główna
  • Natalia
  • Peppa
  • Współpraca
  • Kontakt


To był sobotni wieczór. Dość zimny - jedna para skarpet i spodni stanowczo nie radziły sobie z napływem ujemnych temperatur. Wiem to, ponieważ uznałam, że tamta pora jest dobrym momentem na spacer z Peppą. Nie miałam nawet większych planów na trasę, ale całe szczęście, że mój pies już tak. Moja wspaniałomyślna czworonożna przyjaciółka podsunęła mi pomysł, żeby wybrać się w kierunku lokum Prezesa - czarnego wiejskiego kundelka, którego być może znacie, jeśli śledzicie uważnie naszego Instagrama. Co stało się kilka minut później, jeśli w dzisiejszym wpisie opowiem wam o tym co można zrobić z nieplanowanym, a przy tym niemile widzianym, miotem? Czytajcie dalszą część tekstu, aby poznać szczegóły!

Zacznijmy od tego, że na - obrane za cel - miejsce wcale nie doszłyśmy. Peppa podczas robienia grubszej sprawy nagle zaczęła szczekać. Wnikliwie analizowała konkretny punkt albo tylko tak mi się wydawało. Może szczekała, bo napotkała problem w załatwianiu? Co by to nie było - podjęłam spontaniczną decyzję, że spaceru koniec i trzeba uciekać gdzie pieprz rośnie. Jak stwierdziłam, tak zrobiłam i chwilę później leżałam już pod kołderką, popijając herbatkę. Nie no żartuje - inaczej ta historia niemiałaby sensu. Tak naprawdę, idąc szybkim marszem, momentalnie od domu babci dzieliło nas kilkadziesiąt metrów, podczas których wydarzyło się naprawdę sporo...

Znalazłyśmy się przy wiejskiej chatce sąsiadki, kiedy pies zakomunikował, że przerwałam jej pewną rzecz... Wtedy zza płotu wyszła starsza pani, która miała przyjemność oglądać Peppę w tej dość intymnej sytuacji. Grzecznościowo wymieniłyśmy się krótkim "dzień dobry", ale nie zakończyło to naszej rozmowy. W końcu zeszłyśmy na temat psów, a jak powszechnie wiadomo, ludzie w jej wieku wiedzą na ten temat znacznie więcej. Przecież są doświadczeni w komponowaniu przeterminowanych produktów, które później trafią do jakże pełnowartościowej mieszanki, znanej pod nazwą "resztki z obiadu", prawda?

Pani napomknęła, że jakiś czas temu, mieszkańcy dalszej części wsi nie dopilnowali swojej suczki. Myślę, że jesteście na tyle inteligentnymi ludźmi, że efektów tego postępowania nie muszę wam tłumaczyć. Krótko mówiąc - ciąża. Naturalnie pies po czasie urodził szczeniaki, a dokładniej najgorszą możliwą opcję - trzy suczki...

Zgadnijcie w jaki sposób postanowili się ich pozbyć! Do wyboru macie dwie opcje. Pierwsza: poszukali im porządnych domów. Druga: problem zrzucili na głowę komuś innemu, na przykład schronisku. Oczywiście wybrali opcję drugą i potraktowali maluchy, jak rzeczy. Ale - jak stwierdziła prawie osiemdziesięcioletnia sąsiadka - przynajmniej mają możliwość trafić na dobrych ludzi!


Dlaczego ten sposób jest nieprawidłowy? 

Kilkukrotnie usuwałam treść tego akapitu, bo nie mieści mi się w głowie, jak można w ten sposób usunąć ze swojego zasięgu żywe stworzenie. Napiszę to jeszcze raz: żywe stworzenie. Uważam, że żadne zwierzę nie jest gorsze od człowieka, który za wszelką cenę próbuje sobie je podporządkować, korzystając z tego, że teoretycznie nie mają one nic do powiedzenia. Według mnie powinno być to raczej pretekstem do niesienia futrzakom pomocy na wszystkie możliwe sposoby.

"Mały Książę" to książka, gdzie w jednym zdaniu pokazane jest wszystko to co mam wam do powiedzenia, czyli:

Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to co oswoiłeś. 

Zwyczajnie nie wyobrażam sobie traktowania czegoś co - tak jak człowiek - oddycha, chodzi i ma uczucia, jak rzecz. Zwłaszcza, gdy te małe psy nawet nie miały okazji się odczuć, co z resztą także nie jest wystarczającym powodem do oddania ich komukolwiek. A konkretnie do schroniska, które nie zawsze ma wystarczające zasoby finansowe na kolejnych trzech podopiecznych. Od takiej zachcianki zależy, czy reszta tamtejszych psiaków dostanie obfitszą kolacje...


W takim razie co zrobić z niechcianymi szczeniętami?

Opcji jest wiele, więc w zależności od sytuacji macie możliwość dopasować do siebie tą najlepszą, choć - rzecz jasna - nie życzę wam, żebyście kiedykolwiek stawali przed takim wyborem. I - na Boga - handel kundlami, czyli psami bez rodowodu, z hodowli nie związkowej (np. z takiej właśnie wpadki) jest nielegalny w Polsce! Nielegalny - to znaczy, że za złamanie tego prawa grozi kara pieniężna. Z pewnością przewyższająca dochód ze sprzedaży waszych nierasowych psiaków...

Dlatego też, aby zapobiegać takim sytuacjom, stworzyłam to zestawienie (co nie byłoby takie proste, gdyby nie moi obserwatorzy z Instagrama - w tym miejscu dziękuje im za pomysły). Zacznijmy, zatem bez zbędnego przedłużania, od pierwszej propozycji...

KASTRACJA ABORCYJNA

Nie każdy decyduję się na to ryzyko (nawet ze względu tradycji czy wyznawanej religii - nie wnikam), ponieważ wymaga ona szybkiej decyzji. Ta kastracja różni się od tej "zwykłej" tym, że w międzyczasie dokonuje się także aborcji, czyli - jak mówi najpopularniejszy internetowy słownik - interwencyjnego zakończenia ciąży. Nazywajcie to jak chcecie, ale jest to po prostu uniemożliwienie płodowi dalszego rozwoju i kontynuacji czynności życiowych. I mówię wam to wszystko, jako osoba, która w rzeczywistości popiera ten rodzaj zakończenia ciąży, jeśli już jest to konieczne.

Czytałam trochę wypowiedzi na ten temat na forum internetowym dla psiarzy i największą obawą przed tym zabiegiem był fakt zapłacenia za zabicie maluchów, albo zlepka tkanek - do wyboru, do koloru. Można spojrzeć na to inaczej i zastanowić się czy w innym razie będziecie mieli możliwość zapewnienia im godnych warunków u was lub u potencjalnego przyszłego właściciela? Jeśli odpowiedź brzmi "nie" to warto przemyśleć kastrację aborcyjną lub... poszukać innej opcji w dalszej części wpisu.

UŚPIENIE ŚLEPYCH SZCZENIĄT 

Pokrótce: kiedy szczeniaki są jeszcze bardzo młodymi psami - to znaczy zanim otworzą oczy - można skonsultować się z weterynarzem, aby dokonał eutanazji. Nazywa się to śmiercią humanitarną, choć według mnie nie istnieje taki rodzaj zakończenia życia.

Nie ukrywam, że nie jestem zwolenniczką takiego wyboru. Dlaczego? Uważam, że lepiej dokonać kastracji aborcyjnej, aby zminimalizować cierpienie suczki. Lubię jak najprostsze rozwiązania i uważam, że ten wariant może być dobry tylko, gdy na aborcję będzie już za późno. Z drugiej strony: jakby nie patrzeć to już jest oddychające stworzenie, a nie - wspomniany kilka akapitów wyżej - zlepek tkanek. Chociaż jeśli te psy mają trafić do jakiś patologicznych rodzin lub żyć jako reproduktorzy to poważnie bym rozważyła tą opcję.

ODDANIE DO SCHRONISKA

Już chyba dogłębnie dałam wam do zrozumienia co sądzę na ten temat, ale powtórzę to jeszcze raz. Nie rozumiem jak można pozbyć się swojego problemu, który jest wynikiem głównie waszej nieuwagi, zrzucając go na głowę schroniska. Schroniska, czyli przytułku dla innych niechcianych psiaków - często chorych i wymagających całodobowej opieki. To miejsce nie zarabia samo na siebie - opiera się na darowiznach ludzi dobrego serca, a w dzisiejszym świecie myśli się raczej o sobie, a nie o innych. Myślę, że to podrzucenie tam małych psiaków byłoby nie tyle co nieodpowiedzialne, co egoistyczne.

Skoro już doszło do zapłodnienia to najlepszą decyzją byłoby poniesienie konsekwencji, a nie wzięcie nóg za pas i podrzuceniu owoców tej miłości komu innemu. W związku z tym apeluje, że ten sposób to jeden z gorszych, bo ten najczarniejszy przedstawię wam na samym końcu tego wpisu.

SZUKANIE DOMU ZA POŚREDNICTWEM SOCIAL MEDIÓW I SERWISÓW AUKCYJNYCH

Bingo! Jeśli przydarzy wam się taki nieplanowany miot i nie bardzo macie warunki na wspólne przyszłe lata to lepiej chyba nie można trafić. Uprzedzam, jednak że aby znaleźć dobry dom to trzeba się naprawdę ostro nagimnastykować i przede wszystkim... pytać!

Umieśćcie ogłoszenia na przeznaczonych do tego grupach (większość miast ma swoje własne miejsca do publikowania tego typu tekstów, więc tam też możecie poszperać), ale błagam - napiszcie tam coś więcej niż jedno zdanie, które mówi o tym, że są do oddania. Do komunikatu adopcyjnego dodajcie wzmianki o rodzicach oraz cechach ich wyglądu i charakteru, dacie urodzenia psiaków, ich wynikach badań (nawet, jeśli psy szukają domu to warto je zrobić - i tak, jeśli będziecie żądać za nie zwrotu kosztów to będzie to niezgodne z prawem) wieku maluchów, a także wymaganiach odnośnie przyszłego domu i przewodnika. Dobrym wyborem może być spisanie umowy adopcyjnej, która będzie przydatna np. jeśli mimo wszystko dokonacie złej decyzji. Przykładowe możecie zobaczyć po wpisaniu tej frazy w wyszukiwarkę.

INNE

Czyli... zabicie maluchów poprzez włożenie ich do worka i rzucenie nim o ścianę? Utopienie ich w wannie? A może wyrzucenie na śmietnik? Być może uznacie, że przesadzam, ale wcale nie! To nadal aktualne sposoby, powszechne na terenach, zamieszkiwanych przez ciemnotę dzisiejszych czasów i trzeba z tym walczyć.

Po raz kolejny podczas pisania tego artykułu moje palce nie wiedzą, co napisać. Zwłaszcza, że obecnie w telewizji leci dokument o - ostatnio modnej - zabawie nastolatków, zwanej łamaczem czaszek. I wiecie co? To jest równie durnowate, jak zabijanie szczeniaków, które są owocem głupoty nie psa, a jego przewodnika. A wychodzę z założenia, że za głupotę trzeba płacić i podejść do tematu odpowiedzialnie - nie stchórzyć, zabijając małe psy na własną rękę, a znajdując im ciepły kąt w innym mieszkaniu, bo - jak powiedział ostatnio mój tata - każdy ma prawo do miłości.

Peppa również jest owocem wpadki, a jednak znalazła swoje miejsce na Ziemi... w moich ramionach!

Koniec (mówię to trochę z ulgą, ale głównie z radością - przeczytajcie dlaczego). Była historia, z resztą taka, która wzbudziła we mnie cały ogrom emocji. Ale nie żałuję, że tego dnia spotkałam tę przerażająco niską staruszkę, która właściwie przekazała mi tylko fakty. Właśnie - te straszne fakty. To było dla mnie inspiracją do napisaniu tych setek słów, które mogliście przeczytać wyżej. Może to złudne nadzieje, ale chcę wierzyć, że ten wpis może okazać się przydatny osobom, które zmagają się z problemem niechcianego miotu. Oby! 

A Wy jak postąpilibyście w sytuacji, kiedy wasza suczka byłaby w ciąży? Macie coś do dodania w temacie dzisiejszego wpisu? Dajcie znać!

A na naszym Instagramie w poniedziałek pojawi się kolejna edycja #BarkQuiz na temat kastracji.
5 komentarze

"Czasem luty ostro kuty, czasem w lutym same pluty" - kojarzycie to przysłowie? Nie wiem, jaki u was był ten miesiąc, ale ja śmiało mogę przyznać, że u nas pogodę scharakteryzowałaby raczej druga część tego ludowego twierdzenia. Tak samo ilość nauki, testów i różnego typu sprawdzania naszej wiedzy. Ale hej - to miało być pozytywne podsumowanie! Czytajcie, więc dalej aby poczytać o tym co dobrego przydarzyło i zobaczyło nam się w lutym...

Miesiąc rozpoczęłam ze straszliwym katarem na koncie (i teraz, gdy kończę ten tekst również jestem chora, a co jeszcze ciekawsze - rok temu o tej porze też byłam przeziębiona), co było powodem nieobecności w szkole. Kiedy wróciłam, zaczął się drugi semestr - może nie zaczęłam go z najlepszymi wynikami, ale to utrzymało mnie tylko w przekonaniu, że w takim natłoku nauki trzeba wybrać sobie priorytety. W moim przypadku są to przedmioty, które chcę rozszerzać w szkole średniej (idąc do klasy humanistycznej lub dziennikarskiej stawiam na angielski, polski, historię i geografię). Później ćwiczyłam czekanie na swoją kolej i kontrolowałam nawyk łapczywego jedzenia.

Za to znaczny sukces odniosłyśmy w ćwiczeniach z przywołania. Uważam tą umiejętność za absolutną podstawę, dlatego często poświęcamy czas takim ćwiczeniom. Rok temu powiedziałabym, że do perfekcji jeszcze długa droga, a dzisiaj uważam, że mamy to praktycznie opanowane! Przykładem może być chociażby sytuacja, którą opisałam w tym poście na Instagramie.



POLECAJKI 

WPISY NA BLOGACH

W lutym na blogach działo się mało. A może inaczej - być może działo się dużo, ale moją uwagę zwrócił tylko mały tego odsetek. Stąd niżej znajdziecie tylko trzy publikacje. Może będzie to motywacją, aby zajrzeć i przeczytać? Tego nie wiem, choć jestem pewna, że naprawdę warto!

  • Czy można zarazić się koronawirusem od psa? - w ostatnim czasie jesteśmy świadkami epidemii wirusa z Wuhan. Póki co w Polsce ni widu (aktualizacja: jeden oficjalnie potwierdzony przypadek), lecz słychu - panika jest rozsiewana na ogromną skalę. Ale czy możemy obawiać się zakażenia ze strony naszych czworonożnych pryjaciół? Odpowiedzi udziela Milena z bloga How to Hau. 
  • Cel w tworzeniu - czy mam prawo nie wiedzieć? - jako bloger sama bardzo lubię poznawać teorie innych w tym temacie. Tym razem o blogowaniu pisała Zośka z bloga B The Great i choć mamy nieco inne podejście, uważam że te kilkaset słów jest naprawdę wartych przeczytania. Dlaczego? Ponieważ ten wpis to jubileuszowa kwintesencja wiedzy, jaką zdobyli przez ostatnie cztery lata działalności w psiej blogosferze, a to serio szmat czasu!
  • Janusze i Grażyny polskiej kynologii. Ratuj się kto może! - jak się okazuje, Grażyny i Janusze są osobistościami, które wypowiadają się - niestety - także w temacie psów. Poczytajcie, jeśli chcecie poznać najgłupsze tezy, które propagują. Ja nadal nie wiem czy się śmiać czy płakać...


PSIO-LUDZKIE GADŻETY

W związku z moim obecnym ekologicznym stylem życia, w lutym zaoszczędziłam trochę pieniędzy... To znaczy: tylko za pierwszą rzecz z tego zestawienia zapłaciłam i wcale nie wiąże się to z tym, że resztę zdobyłam nielegalnie. Siódme - nie kradnij! Poczytajcie, więc o tej jednej, jedynej rzeczy, która zachęciła mnie do sięgnięcia po zawartość mojego portfela, a jest to...

Mi Band 4

Ci, którzy śledzą nasze social media na bieżąco, niewątpliwie zauważyli, że na mojej ręce od początku lutego znajduje się nowa "biżuteria" - smart band (tłumacząc z angielskiego: inteligentna opaska) firmy Xiaomi. Jej fenomen polega na tym, że oprócz pełnienia funkcji normalnego zegarka, mierzy: ilość kroków i dystans, jaki pokonaliśmy w ciągu dnia, tętno, pokazuje pogodę na najbliższe kilka dni, można na niej ustawić budzik, a z racji zsynchronizowania z telefonem, kiedy ktoś próbuje się ze mną skontaktować - wibruje. Chociaż moim ulubionym zastosowaniem Mi Banda jest to, że za pomocą jednego z przycisków pomaga mi w znalezieniu komórki...

Walentynkowe Warsztaty Fotograficzne 

Walentynki to na ogół święto zakochanych, a ja wraz z moją przyjaciółką, postawiłam na spędzanie tego dnia w kreatywny sposób - wybrałyśmy się na warsztaty w dziedzinie fotografii, które akurat odbywały się w pobliskim Młodzieżowym Domu Kultury. Myślę, że było to fajne przeżycie - zobaczyłyśmy jak zmieniała się budowa i funkcje aparatu na przestrzeni ostatniego wieku, zagłębiałyśmy tajniki tzw. street foto, a w przerwie jadłyśmy pyszne drożdżówki z najlepszej piekarni w mieście!

Całe wydarzenie krótko zrelacjonowałam na InstaStories, ale zapisałam je w wyróżnionych relacjach z myślą o osobach, które nie śledzą naszego konta na Instagramie na bieżąco. Jeśli, więc ciekawi was np. jak zmieniał się wygląd matrycy aparatu na przestrzeni lat, to zajrzyjcie tutaj.

Ebook "Polskie biznesy, które wymiatają"

Żyjemy w czasach, kiedy jeszcze spode łba, patrzy się na osoby, które spełniają swoje marzenia i prowadzą kreatywne biznesy, na podstawie własnych zainteresowań. Całe szczęście, że ludzkość zna, także kobiety, które nie boją się tego co powiedzą ludzie i mimo wszystko zarabiają, budując markę. Ola Budzyńska w towarzystwie Klaudyny Maciąg, stworzyły darmowy elektroniczny spis #Girl Boss - można pobrać go, klikając w ten link.


Tym wpisem zamykamy luty i mkniemy dalej - dosłownie, sama nie mogę uwierzyć w to, jak ten czas szybko leci! Myślę, że mimo tony nauki, miesiąc okazał się całkiem udany - osiągnięcia i dobre rzeczy znacznie przeważają nad jego niedoskonałościami. A jaki będzie marzec? Wierzę, że równie owocny w sukcesy. Ten wpis, jednak dobiega już końca, a o planach na najbliższe tygodnie opowiem w tą środę na InstaStories - nie zapomnijcie wpaść na nasze konto, gdzie jest nas o wiele więcej nieidealnej codzienności, ale i krótkich mądrości w psiej tematyce, skłaniających do refleksji!

A jak wyglądał wasz luty? Jakie sukcesy udało wam się osiągnąć? Co będziecie robić w marcu? 

ZOBACZ INNE WPISY, OPUBLIKOWANE W LUTYM:

➯ Recenzja Trixie Dog Activity Clip Board - zabawka na inteligencje
➯ Styczniowe Summa Summarum 2020 + polecajki

2 komentarze
Nowsze Posty
Starsze Posty

CZEŚĆ!

CZEŚĆ!
Z tej strony Natalia i Peppa, czyli blogerka, książkoholiczka, miłośniczka fotografii, a przede wszystkim psiara i jej rudy pies. Jesteśmy dowodem, że nawet z kundelkiem da się osiągnąć wiele sukcesów oraz zyskać z niego świetnego kompana do odkrywania tajemnic codziennego życia!

INSTAGRAM

INSTAGRAM

NAJPOPULARNIEJSZE

  • Majowe Summa Summarum 2020 + polecajki
    Nieco męczące spacery wokół ciemnozielonych sosnowych igieł, po dłuższych i krótszych tatrzańskich szlakach, w towarzystwie kilkunastu znajo...
  • Październikowe Summa Summarum
    Październik. Z czym kojarzy wam się nazwa tego miesiąca? Wcielając się w pesymistycznego ducha, na myśl przychodzi mi jedynie deszcz, któ...
  • RECENZJA Trixie Dog Activity Clip Board - zabawka na inteligencje
    Ostatnia recenzja pojawiła się tutaj już jakiś czas temu, a mnie doszły słuchy, że znaczna część z was czeka na kolejną, więc oto ona....

SZUKAJ

KATEGORIE

#przemyślenia #summa summarum #podsumowania #praktyczny psiarz #cele #recenzje #blogowanie #polecajki #książki #kundelki #planowanie #podróż z psem #porozmawiajmy o... #problemy peppy #pytania czytelników #wady i zalety

ARCHIWUM

  • lipca 2020 (1)
  • czerwca 2020 (1)
  • kwietnia 2020 (2)
  • marca 2020 (2)
  • lutego 2020 (3)
  • stycznia 2020 (2)
  • grudnia 2019 (3)
  • listopada 2019 (4)
  • października 2019 (2)
  • września 2019 (4)
  • sierpnia 2019 (3)
  • lipca 2019 (4)
  • czerwca 2019 (5)
  • maja 2019 (4)
  • kwietnia 2019 (4)
  • marca 2019 (6)
  • lutego 2019 (5)
  • stycznia 2019 (4)
  • grudnia 2018 (4)
  • października 2018 (3)
  • lipca 2018 (1)
  • czerwca 2018 (2)

Created with by BeautyTemplates