FacebookInstagram

Welcome to the bark side

  • Główna
  • Natalia
  • Peppa
  • Współpraca
  • Kontakt

Niebawem wkroczymy w 2020. Wszyscy wiemy, że w internecie jest to czas tekstów z kategorii podsumowań i postanowień na nadchodzący rok. Ja wpadłam na pomysł, aby wyjść wam naprzeciw z postem, który wniesie do waszego życia jakieś wartości. Postanowiłam porozmawiać o zmianach z ich mistrzami - Kundelkiem na Biegunie... To jak to jest z tymi zmianami, co? 

Poznajcie dzisiejszych gości!


Pod nazwą Kundelek na Biegunie kryje się Aga i Konrad, a także ich zwierzaki: psy, czyli Bocca i Teo, a także ich cztery koty. Swój pseudonim blogowy wymyślili po tym, jak wyprowadzili się na Północ. Z dnia na dzień zmienili swoje życie, decydując się na przeprowadzkę do Szwecji - kraju zorzy polarnych i czerwonych domków. Co ciekawe od niedawna sami mieszkają w takiej chatce, wieczory poświęcając układaniu puzzli i... własnych myśli. 

Sami widzicie, że mają dużo wspólnego ze zmianami, celami, a także postanowieniami, o których głośno w internecie pod koniec grudnia. Dlatego myślę, że powinniście przeczytać to co mają wam do powiedzenia, aby wejść w nowy rok z przytupem. Ale najpierw... 

ZOBACZCIE:

  • inspirujące konto na Instagramie
  • sklep z ich rękodzielniczymi produktami
  • film, którego są głównymi bohaterami 

A teraz pora na to, na co tygryski czekają najbardziej...  


1. Jak wyobrażaliście sobie Szwecję i wasze przyszłe życie? 

Pojechaliśmy tam bez oczekiwań. Myślę że to klucz do przyjęcia nowego miejsca obiektywnie. To szansa by je znienawidzić lub pokochać, ale na własnych warunkach. My się zakochaliśmy. Nie trwało to długo. Myślę jednak, że gdybyśmy jechali tam z gotowymi wyobrażeniami, zabralibyśmy sobie wiele z zaskoczeń. Brak oczekiwań to coś, co można w sobie wyćwiczyć. Jak łatwo przyjmuje się wówczas niepowodzenia i sukcesy.

2. Ile przygotowywaliście się do wyprowadzki i jak wyglądały wasze przygotowania?

Planowaliśmy wyjechać w związku ze studiami Konrada (technologia drewna). W grę wchodziły Szwecja, Kanada i Szwajcaria. Najdłużej zajął proces wyrabiania certyfikatu językowego. Później tylko czekaliśmy. W niewiedzy, gdzie wylądujemy. Bardzo fajne uczucie. Dużo emocji. Kiedy dowiedzieliśmy się, że to Szwecja na nas czeka, mieliśmy 3 miesiące na przygotowanie wszystkiego. Wtedy spakowaliśmy najważniejsze rzeczy, opróżniliśmy mieszkanie, wyrobiliśmy Bocce paszport i zablokowaliśmy bilety na prom. Wyprowadzka wcale nie musi być karkołomna. Można to potraktować jako przygodę, a każde z pytań jako kwestię, która kiedyś i tak się wyjaśni.



3. Jak to wszystko zniosła Bocca? Jak czuje się jako nordycki piesek? 

Jechaliśmy ponad 1000 km autem, przy czym płynęliśmy też promem. 18 godzin na morzu. To było najcięższe. Psy na promie załatwiają się do piaskownicy. W ciągu podróży autem wyglądała na skrajnie znudzoną, jakby straciła nadzieję, że kiedykolwiek dojedziemy na miejsce. A jak się czuje? Mam nadzieję że cudownie. Mamy dom pośrodku lasu, gdzie biega całe dnie. Kiedy jest naprawdę zimno (koło - 20 stopni), musi zakładać kurtkę - już się przyzwyczaiła. Tylko butów nie lubi.

4. A jak zapoznała się z Teo - waszym nowym psem? Jak wygląda ich relacja?

Teo przyjechał z Dalarny na Biegun. Poznały się w neutralnym miejscu, na dworze. Bocca jako jedyny do tej pory pies w domu jest oczywiście bardzo zazdrosna. Przeżyliśmy jedną ich walkę. Teraz jest spokojniej, powoli się przyzwyczajają do nowej sytuacji. Teo jest za to ostoją, źródłem wielkiego spokoju. Bardzo trudno go zdenerwować. To pomaga.



5. Nie mogłabym nie spytać: jak wygląda życie podczas zorzy polarnych?

Pierwsze zorze, to niesamowite emocje. Wybiega się na dwór, w śnieg boso i w piżamie. Lecą łzy. Chociaż zorza nigdy się nie nudzi, czasem trzeba jednak nocami spać. Mogę powiedzieć, że zasypianie z zorzą nad głową to coś surrealistycznego i magicznego. Niebo płonie na niebiesko i zielono. Zorza tańczy. Serce bije mocniej.

6. Od niedawna jesteście też weganami. Trudno było się wam przedstawić na weganizm? 


Od dawna byliśmy wegetarianami, od 3 lat weganami. To były dla nas proste decyzje, bardzo zgodne z naszym światopoglądem. Niesie nam to wielką radość. Najważniejsze, to dorosnąć do tej decyzji samodzielnie, zrozumieć swoje własne powody - wtedy absolutnie nie jest to żadnym wyrzeczeniem. Na początku wjeżdżają na stół tylko proste potrawy, bez udziwnień w stylu płatków drożdżowych, śmietany z kokosa, kala hamak, koncentratu dymu w butelce. Z czasem jednak ten świat potraw się rozszerza. Etykiety czyta się w sekundy. To staje się naturalne.



7. A jak budzić się z chęcią do realizacji swoich celów, a jednocześnie i z uśmiechem na twarzy? 

Trzeba by zapytać kogoś, kto umie w życie. Nasze jest piękne, bywa trudne, potrafi w nie wkraść się rutyna. Choruję na chorobę bipolarną, która często odbiera mi siły. Nie zawsze po przebudzeniu jest uśmiech. Jestem przekonana, że każdy z nas tak ma. My znajdujemy równowagę dzięki małym codziennym chwilom - herbacie pitej na bujanym fotelu na werandzie, długim spacerze z psami, układaniu puzzli, obserwowaniem i zachwycaniem się wpadającym do domu światłem. To też do wypracowania.

8. Jest jakaś recepta na stawianie sobie realnych celów? Jak to wygląda u was? 

O, widzę że podążamy za ideą SMART. Nigdy się z nią nie zgadzałam, według mnie jest kompletnie nieżyciowa. O ile sprawdza się w warunkach badań naukowych i laboratoryjnych, o tyle w życiu nie wszystko da się zaplanować, wyegzekwować i zmierzyć. U nas jest raczej tak, że działamy bez oczekiwań - sytuacja zawsze rozwija się w czasie, a my za nią podążamy na tyle na tyle, na ile starcza sił. Realny cel według mnie to taki, który nas mobilizuje do działania, dostarcza ekscytacji. Nie taki, który nas paraliżuje sam w sobie i wymaga tyle wyrzeczeń, że nasze życie zostaje mu całkowicie podporządkowane.


9. Ile czasu zajęła wam realizacja przedsięwzięcia jakim jest sklep? 

Rok! Od pomysłu do wygranej w konkursie na najlepszy pomysł minęło kilka miesięcy. Rozwój tego, to była przygoda, która wiele nas nauczyła i nadal uczy. Sama stawiałam sklep online, w tym czasie doskonaliśmy prototypy mebli i kubków, plotłam pierwsze własne wzory kolczyków, pitchowaliśmy nasz pomysł, by uzyskać dofinansowanie. Fajna sprawa, uczy wielu nowych rzeczy. To tak cieszy, kiedy widzisz jak twoje produkty zaczynają żyć własnym życiem w domach innych. Albo kiedy twoje rękodzieło towarzyszy ludziom w dniu ślubu. Wielkie wzruszenie.

10. A wiecie już jaka będzie kolejna zmiana w waszym życiu?

Wygląda na to, że adopcja trzech kotów. Zwierzaki chyba najbardziej wpływają na codzienność, dla nas to wielka zmiana. Kiedy myślę o tym, o czym marzymy nie ma tam wielkich rzeczy, jesteśmy też obecnie w miejscu w którym czujemy się bardzo spełnieni, może z tego to wynika. Może trzeba nacieszyć się tym co jest, by ruszyć dalej. Poza tym, nigdy nie planowaliśmy tylu zwierząt, życia na Biegunie, własnej firmy. Czasem życie przejmuje stery i prowadzi w niesamowite rejony.


2 komentarze

Grudzień. Jest to miesiąc, który nam, uczniom, kojarzy się przede wszystkim z ogromem wolnego, spowodowanego świętami Bożego Narodzenia, a w późniejszym czasie Sylwestrem. Grudzień kończy także rok kalendarzowy i... chyba każdy chcę wykorzystać ten dwunasty miesiąc, dając z siebie wszystko! Czy nam się to udało? Jakie teksty opublikowane w grudniu powinniście przeczytać? Co się działo w grudniu? Przeczytajcie ostatnie podsumowanie w 2019!


Bark Side

W grudniu na blogu pojawiło się mało publikacji, z racji małego kryzysu fotograficznego. Do tego w ostatnich tygodniach szkoły mieliśmy naprawdę dużo materiału do bezwzględnej realizacji i nie mogłam sobie pozwolić na pisanie tekstów na tygodniu (co praktykuję obecnie, bo dzisiejsze podsumowanie piszę w poniedziałek, czyli pięć dni przed publikacją). 

Za to... na Instagramie zużyłam mój bank zapasowych zdjęć! Z racji, że na blogu publikowałam mniej, chciałam podratować końcoworoczne statystyki i wzięłam się ostro za nasz profil. Wprowadziłam więcej merytoryki, przemycanej między wersami przemyśleń. 
Waszą uwagę zwrócił między innymi post, w którym rozmawiałam z wami o tym, jak w naszym kraju traktowane są karpie. Zauważyłam, że jesteście zwolennikami tekstów, które wiążą się z moim sposobem żywienia, czyli semiwegetarianizmem i... chcę pociągnąć trochę te tematykę, o ile nadal będzie was to interesowało. 


Wpisy godne uwagi

Ostatni miesiąc roku owocował w kilka ciekawych publikacji, którymi chciałabym się z wami podzielić. W tym miejscu chciałabym was zachęcić, co zrobiłam już na naszym Instagramie, do podsyłania mi linków do tekstów (możecie pisać zarówno na skrzynkę mailową, jak i w wiadomości prywatnej w social mediach), które wam się podobały. Dzięki temu ja będę miała większe pole do popisu w tej rubryce, a Wy satysfakcję, że pomogliście komuś dotrzeć do nowych odbiorców.

  • 5 ekologicznych grzechów głównych w Boże Narodzenie - trudno przeoczyć fakt, że pod koniec grudnia obchodzimy święta Bożego Narodzenia. Jest to przede wszystkim czas radości, obdarowywania się prezentami, ale i... generowania niewyobrażalnej liczby niepotrzebnych śmieci. Na blogu Simply Wild Life znajdziecie wskazówki jak niskim kosztem spędzić święta w zgodzie z naturą, a także w zdrowiu dla waszych psich podopiecznych. 
  • Zośka, która została aktorką, czyli przygoda z reklamą - jeżeli czytacie moje posty, a w szczególności podsumowania, regularnie to pewnie wiecie, że w niemal każdym Summa Summarum znajdziecie odnośnik do tekstów Zosi. Dzisiaj także, ponieważ w grudniu na B The Great pojawiła się historia, o tym jak Zośka została aktorką. 
  • Adopcja psa na końcówkę życia - adopcja to temat rzeka, nie wspominając już o adopcji psiego staruszka, któremu - jak ma w zwyczaju mówić moja babcia (z tym, że ona mówi tak na swój temat) - już bliżej niż dalej. Joanna, czyli autorka bloga - Pies mojego życia, stanęła na wysokości zadania i w swoim poście, będącym jednocześnie postem pożegnalnym, opowiada o pozytywach i negatywach tej decyzji.
  • 10 psich prezentów na święta 2019 - za cel obrałam sobie wstawić podsumowanie grudnia jeszcze przed świętami, aby móc podzielić się z wami ciekawymi tekstami z serii prezentowników. Karolina z bloga Niuchacz.com wyszła naprzeciw moim oczekiwaniom i stworzyła zestawienie ciekawych produktów, którymi możecie obdarować swoje psy w święta (lub wręczyć im świąteczny upominek w późniejszym czasie).

Peppa

Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że w tym miesiącu nie było nam po drodze do treningów czy sesji szkoleniowych. Jednym z czynników, które się do tego przyczyniły była typowa jesienna pogoda, a jak trenuje z Peppą to raczej robię to na dworze. 
To było także powodem wyżej wspomnianej fotograficznej przerwy, ale mam nadzieję, że przygotowując zdjęcia do dzisiejszego tekstu zażegnałam ten mały kryzys. 

Będąc w temacie kryzysów i problemów: do naszej kolekcji dołączył kolejny. Mianowicie... 

Odkąd zaczęłam bardziej interesować się psami, zaczęłam dostrzegać bardziej cechy charakteru Peppy. Wiedziałam przede wszystkim, że mam do czynienia z twardym, emocjonalnym psem, z którym należy pracować trochę inaczej niż z innymi przedstawicielami tego gatunku (i nie, nie mam tu na myśli stosowania metod awersyjnych). Jednym z większych problemów, z którymi się borykałyśmy była agresja w stosunku do pobratymców, ale mimo wszystko, jednak nie sięgnęła ona zachowań, które obecnie objawia Peppa. 
Chodzi o bardzo łapczywe jedzenie i rzucanie się na nie, jak na świętość. Granica zaczęła być przekraczana, kiedy zaczęła warczeć, a później atakować psy, które chciały zjeść z jej miski, w czasie gdy sama jadła. Sęk w tym, że nigdy wcześniej tego nie robiła. Czekała grzecznie, aż skończę karmić jej towarzysza, nie wykazując żadnych niepokojących objawów. Obecnie podczas jedzenie lekceważy także moje uwagi, co nigdy wcześniej jej się nie zdarzało. 

Wniosek? Będę wzmacniać zostawanie w miejscu i czekanie na swoją kolej. Będę musiała także popracować nad reakcją na słowa przewodnika w rozproszeniach, bo w kryzysowych sytuacjach jest to bardzo ważne. Trzymajcie kciuki, żeby podziałało!


Spoilery

Ostatnim razem ta rubryka w podsumowaniach pojawiła się w grudniu zeszłego roku, a ja chciałabym wam jakoś wynagrodzić to, że dotrwaliście do końca tekstu, dlatego od dzisiaj na końcu każdego tekstu z serii Summa Summarum będą znajdować się jakieś drobne ciekawostki, o tym co będzie się działo w najbliższym czasie na Bark Side.

W grudniu spodziewajcie się jeszcze jednego tekstu, który wprowadzi was nieco w nadchodzący rok. O zgrozo, nie będzie to jednak lista celów do wykonania, a wywiad ze specjalistami od zmian - autorami popularnego konta na Instagramie, o nazwie Kundelek na Biegunie. Będą luźne pytania o psy, a także takie, które będą wymagać konkretnej odpowiedzi. Jednym słowem: każdy znajdzie coś dla siebie.  

...

    Na koniec tego posta chciałabym powiedzieć jedno: nie wykorzystałam miesiąca na sto procent, tak jak można by było założyć. Czy to znaczy, więc że jestem niezadowolona? Nie, bo jak to mówią: jutro będzie lepiej...

    A jak wam minął grudzień? Jesteście zadowoleni z tego co działo się podczas ostatnich kilku tygodni? Jakie macie plany na styczeń?

    PS. A z racji, że jest to ostatni świąt przed świętami to... życzę wam wesołych świąt!  
    brak komentarze


    Pamiętam, że ładne kilka miesięcy temu równoległe mi klasy zebrały się, aby wypełnić jakąś ważną ankietę dot. naszego stylu życia, planów i zainteresowań. W końcu doszliśmy do pytania o to, czy w jakiś sposób planujemy naszą rzeczywistość. Pani pedagog zaczęła rozmawiać z nami na rzeczony temat, a ja byłam święcie przekonana, że wzrok osób, które czytają moje wypociny w internecie, skierowany jest na moją osobę, bo... tak, lubię planować, ale warto wiedzieć, że we wszystkim warto zachować zdrowy rozsądek. A w jaki sposób chcę zaplanować 2020? Dlaczego porzuciłam metodę Bullet Journal?

    Prawdę mówiąc odkąd nauczyłam się pisać i rozumieć trochę bardziej otaczający mnie świat, w mojej szufladzie można było znaleźć gotowy kalendarz. Nie znaczy, to jednak że widziałam sens w spisywaniu czynności, które powinnam wykonać w dany dzień, tydzień czy miesiąc. Pod konkretnymi datami zapisywałam po prostu nazwy świąt, bądź ważne dla mnie wydarzenia, takie jak np. urodziny babci. Sęk w tym, że później chowałam mój kalendarz do szafki i odchodził on w zapomnienie, tak samo jak zapisywane terminy. I to wszystko było całkowicie sprzeczne z ideą planowania, bo planujemy po to, aby wynosić z tego określone korzyści, a gdy tak nie jest to trzeba się poważnie zastanowić, czy aby na pewno nasz system jest dobrze dobrany do was i waszego stylu życia.

    Za to pod koniec 2018, czyli rok temu, zaczęłam zastanawiać się nad zagłębieniem tajników metody Bullet Journal. Idealną okazją było do tego wyzwanie, którego organizatorką była Dominika z bloga Smells Like Adventure...


    Bullet Journal - nieudane pierwsze podejście

    Szczerze mówiąc poszło mi marnie, ale nie jest to kompletnie wina wyzwania, tylko mojego perfekcjonizmu i ciągnięcia na siłę jednego systemu. To znaczy wychodziłam z założenia, że idealne dla mnie jest rysowanie dniówek. Tak naprawdę nie sprawdziło się to, dlatego że jako uczeń mam dość konkretne zadania, nie zmieniają się one z dnia na dzień. Nie opłacało mi się, więc pisać codziennie jednakowych poleceń, co jednak robiłam. Tym samym weszło mi w nawyk codzienne sięganie po zeszyt, aby rozrysować tam te same zadania, a to z pewnością nie przynosi korzyści. Dlatego też z zasady nie wykonywałam zaplanowanych wcześniej czynności, co z czasem zaczęłam zauważać.

    W związku z tym postanowiłam dać spokój z prowadzeniem BuJo. I tak od kilku miesięcy mój dzień stał się istnym Armagedonem, co jednak nie do końca mi odpowiada. Chcę dać sobie jeszcze jedną szansę, aby to zmienić...

    W ten sposób wygląda moja rozkładówka miesięczna (nie mam głowy do rysowania kwadracików), a w niej trochę spoilerów dla was, za to że czytacie tekst! 

    A jak wygląda mój system planowania na rok 2020?

    Przede wszystkim nie chciałabym, aby powtórzyła się wyżej wspomniana sytuacja.

    Postanowiłam, więc zacząć z czystą kartą, czyli nowym zeszytem (w tej roli notes A5 ze sklepu Devangari Art - zobacz mój model). Zamówiłam go już w listopadzie, aby przed rozpoczęciem nowego roku móc sprawdzić czy moje plany na rozkładówki rzeczywiście są dobrze dobrane do mnie. Dlatego też w moim BuJo na 2020 znajdzie się również kilka stron, na których zaplanowałam grudzień 2019, ale raczej nie stanowi to dla mnie większego problemu, bo służy to udoskonalaniu mojego systemu.

    W związku z tym chciałabym przybliżyć wam jak ten system ma się prezentować. Po wielkiej burzy mózgów doszłam do wniosku, że prowadzenie notesu nie obędzie się bez korzystania z takich rzeczy jak:

    • rubrykę na zaznaczanie nawyków. Ten patent początkowo w ogóle nie przypadł mi do gustu, ale myślę, że chcąc pielęgnować cele na dany dzień, mogę wpisać je na stronę z nawykami. Tam też lądują wszystkie zadania, które powinnam wykonać danego dnia, a kiedy już to zrobię zamalowuje kwadracik obok nazwy tejże czynności. 
    • tracker "dziękuje za", gdzie codziennie będę wpisywać po co najmniej jednej rzeczy, która przyczyniła się do tego, że mój dzień był lepszy. Myślę, że to ćwiczenie pomoże mi w docenianiu małych rzeczy. 
    • monthly log, czyli plan na cały miesiąc. W moim przypadku nie będą to strony z typowymi kwadracikami i cyferką, ponieważ kompletnie nie mam głowy, aby coś takiego rysować. Postanowiłam pójść na łatwiznę i narysować zwykłą listę z numerkami, gdzie ewentualnie będę mogła napisać warte uwagi podpisy.

    Zobaczcie jak wygląda mój tracker, gdzie śledzę nawyki!

      A gdzie w twoim BuJo jest miejsce dla psa?!

      Być może was to zdziwiło, ale w moim planerze nie ma miejsca dla psa. Trzymam się zasady, że mój zeszyt powinien pozostawać moją świątynią, a jedyne co wiąże się w nim z Peppą to cele, które spisuje na początku miesiąca. W moim przypadku, bowiem planowanie treningów czy wspólnych spacerów nie przynosi zamierzonych efektów, dlatego aktualnie takie wyprawy organizujemy spontanicznie.
      Warto wspomnieć też, że kiedy chciałam pogodzić BuJo z dziennikiem treningowym to zapanował tam straszny misz-masz, dlatego sama już nie stosuje tej opcji i... dobrze mi z tym!

      W tym miejscu codziennie wpisuję jedną rzecz, która sprawiła że dzień był lepszy!

      Słówko na 2020 - po raz pierwszy
        Nigdy w życiu nie wybierałam sobie żadnego słowa, którym miałabym się kierować w nadchodzącym roku, zatem pomyślałam sobie, że nowy rok zbliża się wielkimi krokami, więc... czas to zmienić i uruchomić wyobraźnię!

        Jak mówiłam, tak zrobiłam: zaczęłam szukać słowa, które idealnie odzwierciedlałoby moją wizję na 2020, a do tego podbudowałoby mnie na duchu. Powinniście wiedzieć, że interesowały mnie jedynie angielskie warianty, ponieważ sama inicjatywa wymyślania wyrazu wywodzi się właśnie z krajów anglojęzycznych, a jej dokładna nazwa to One Little World.

        Zatem po kilku dniach przemyśleń zdecydowałam, jakie słowo będzie idealne. Po pierwsze: jest ono poniekąd powiązane z jedną z piosenek mojego ulubionego zespołu, jakim jest Imagine Dragons. Po drugie: z tym wyrazem można ułożyć naprawdę dużo kompozycji słownych, które są idealnymi motto. Jedno z nich jest napisane na mojej tablicy, tak abym rano mogła się budzić i powtarzać ten szyk wyrazów po raz kolejny...

        Tym idealnym słowem jest BELIEVE.
        A znaczy ono "wierzyć", a ja chcę wierzyć we własne szczęście (to ta właśnie kombinacja wisi u mnie na tablicy, po angielsku to: "I believe in my luck") i możliwości, więc myślę że to była dobra decyzja.


        A Wy planujecie czas? Używacie do tego gotowych kalendarzy czy korzystacie z innych metod (np. takiego Bullet Journal'a)? Macie jakieś przemyślenia i aluzje związane z tematem dzisiejszego posta?
        4 komentarze
        Nowsze Posty
        Starsze Posty

        CZEŚĆ!

        CZEŚĆ!
        Z tej strony Natalia i Peppa, czyli blogerka, książkoholiczka, miłośniczka fotografii, a przede wszystkim psiara i jej rudy pies. Jesteśmy dowodem, że nawet z kundelkiem da się osiągnąć wiele sukcesów oraz zyskać z niego świetnego kompana do odkrywania tajemnic codziennego życia!

        INSTAGRAM

        INSTAGRAM

        NAJPOPULARNIEJSZE

        • Majowe Summa Summarum 2020 + polecajki
          Nieco męczące spacery wokół ciemnozielonych sosnowych igieł, po dłuższych i krótszych tatrzańskich szlakach, w towarzystwie kilkunastu znajo...
        • Październikowe Summa Summarum
          Październik. Z czym kojarzy wam się nazwa tego miesiąca? Wcielając się w pesymistycznego ducha, na myśl przychodzi mi jedynie deszcz, któ...
        • RECENZJA Trixie Dog Activity Clip Board - zabawka na inteligencje
          Ostatnia recenzja pojawiła się tutaj już jakiś czas temu, a mnie doszły słuchy, że znaczna część z was czeka na kolejną, więc oto ona....

        SZUKAJ

        KATEGORIE

        #przemyślenia #summa summarum #podsumowania #praktyczny psiarz #cele #recenzje #blogowanie #polecajki #książki #kundelki #planowanie #podróż z psem #porozmawiajmy o... #problemy peppy #pytania czytelników #wady i zalety

        ARCHIWUM

        • lipca 2020 (1)
        • czerwca 2020 (1)
        • kwietnia 2020 (2)
        • marca 2020 (2)
        • lutego 2020 (3)
        • stycznia 2020 (2)
        • grudnia 2019 (3)
        • listopada 2019 (4)
        • października 2019 (2)
        • września 2019 (4)
        • sierpnia 2019 (3)
        • lipca 2019 (4)
        • czerwca 2019 (5)
        • maja 2019 (4)
        • kwietnia 2019 (4)
        • marca 2019 (6)
        • lutego 2019 (5)
        • stycznia 2019 (4)
        • grudnia 2018 (4)
        • października 2018 (3)
        • lipca 2018 (1)
        • czerwca 2018 (2)

        Created with by BeautyTemplates