Kwietniowe Summa Summarum
“Kwiecień - plecień, poprzeplata - trochę zimy, trochę lata” - kto nie słyszał tego przysłowia, niech pierwszy rzuci kamieniem. Ach, wiosna! Mimo, że zawitała w nasze progi, już na przełomie marca i obecnego miesiąca, dopiero niedawno tak naprawdę dała nam się we znaki.
Kwiecień był miesiącem, w którym właściwie (za) dużo się leniłam. Ale słuchajcie - to nie jest moja wina, tylko nauczycieli! Ja im strajkować w ogóle nie kazałam i nie miałam na to wpływu!
Zatem tym akcentem przechodzimy płynnie do kolejnego akapitu dzisiejszego podsumowania. Wybaczcie, że wstawiam je tak wcześnie (zazwyczaj ostatnia sobota miesiąca jest dniem, kiedy na bloga wlatuje Summa Summarum), ale na “za tydzień” mam zaplanowane co innego. Na razie nie mogę wam powiedzieć co to takiego, ale za kilka dni nasi obserwatorzy w mediach społecznościowych, będą mieli sposobność, coby się dowiedzieć, jaką tajemnicę skrywam.
Bark Side
W tym miesiącu tak naprawdę wcale sporo się nie działo, toteż nie będę w tym podpunkcie pisała poematów. A przynajmniej taki mam plan.
Mogę jedynie wspomnieć, że poprawiłyśmy naszą aktywność na Instagramie. Szczególnie w pisaniu (i mówieniu) Stories, które od niedawna są również zapisywane, w wyróżnionych relacjach. Myślę, że będzie to sporym ułatwieniem dla osób, które nie zdążyły wyświetlić ich wcześniej. Poza tym jest to świetna alternatywa, do dokumentacji tych ważniejszych rzeczy, o których warto, aby dowiedzieli się nowi obserwujący i nie tylko. A propòs tych nowych followersów, aktualnie, czyli wtedy kiedy piszę ten tekst, jest was z nami - na Instargamie, równiutko 142 osoby. I bardzo dziękuję tym osobom, które biorą czynny udział, w życiu naszego profilu. Jestem wdzięczna.
Co do Fanpage - tam jest was 20, ale mimo, że może jest to “mało” to i tak dziękuję, że jesteście. Nasza strona, na Facebooku żyje sobie własnym życiem, chociaż staram się, aby nie zarosła kurzem.
Natomiast nasz poczciwy blog nie zmienił się ani trochę (chyba, że macie na myśli zmianę ilości wpisów), chociaż przy odrobinie szczęścia w następnym miesiącu, gdzieś obok tego co aktualnie czytasz, pojawi się magiczny portal (wcale nie do Netheru, zapewniam - chociaż lubiłam tam czasem przebywać, oczywiście w grze). Wiecie na czym to polega? Wpisujecie swoje imię i adres internetowej skrzynki pocztowej. A gdy już to zrobicie, na maila, co jakiś czas będą przychodzić do was nowinki z psiego życia, różne polecajki i wszystko co mi ślina na język przyniesie. A raczej dłonie, na klawiaturę.
Jedyny kurczak w moim domu, który mógłby świadczyć o tym, iż o Wielkanocy wcale nie zapomnieliśmy. |
Wpisy godne uwagi
➩ Podróż promem z psem - co warto wiedzieć? - mimo, że nie lubię podróżować promem (to samo tyczy się również samolotów), zdecydowałam się przeczytać tekst Makulskich na ten temat. Być może przyciągnął mnie fakt, że we wpisie zapisali porady dotyczące podróży promem, właśnie z psem. Mniejsza, jednak o to - jestem pewna, że notatka będzie przydatna, nie tylko dla osób, które są wielce tym tematem zainteresowane.
➩ Daj sobie odetchnąć - czekałam na spektakularny powrót, po wcale nie długiej przerwie, tej oto dwójki i doczekałam się. Wrócili wraz z nowym tekstem, o tym, że czasami warto sobie odpuścić. Tak było też z ich blogiem. Potrzebowali odpoczynku, co by wrócić że zdwojoną siłą.
➩ Piękna relacja z psem - dzisiejszy, w zależności od kiedy to czytasz, wpis Zosi (swoją drogą, czasami to ja powinnam robić na jej wpisy osobny podpunkt) o tym, że stworzenie relacji z psem, wcale nie jest tak proste, jak bułka z masłem. I to naprawdę jest czysta prawda.
➩ Pozytywne historie #3 - "Hej, nauczysz nas rzucać?" - ot prosta historyjka, pełna Zosiności, a jednak ma w sobie “to coś”. Trudno mi, w prosty i zarazem krótki sposób opisać, zawartość owego tekstu, zatem idąc na łatwiznę - odsyłam was do niego.
➩ Pozytywne historie #3 - "Hej, nauczysz nas rzucać?" - ot prosta historyjka, pełna Zosiności, a jednak ma w sobie “to coś”. Trudno mi, w prosty i zarazem krótki sposób opisać, zawartość owego tekstu, zatem idąc na łatwiznę - odsyłam was do niego.
Tekstów w tym miesiącu nie było wcale dużo, toteż wybrałam tylko kilka - tych najznamienitszych i naprawdę wartych uwagi. Nie byłabym sobą, chociaż osobiście nie lubię tego typu akcentów, gdybym nie wspomniała o tym, że my również wstawiliśmy do tej pory, trzy posty, w tym miesiącu, jak już zdążyłam wspomnieć kilka akapitów wcześniej. Wchodząc na stronę główną, naszego bloga bez problemu je znajdziecie.
Natalia i Peppa
Nasza rutyna to częste treningi, zazwyczaj planowane wcześniej, w moim dzienniku treningowym, połączonym z BuJo. Chociaż ostatnimi czasy, nie omieszkam pokusić się o stwierdzenie, że straszliwie mi się nie chciało, toteż dlatego dwa, nasze ostatnie spotkania nie były do końca zorganizowane. Jednak z nastaniem nowego miesiąca, najprawdopodobniej zacznę znowu to robić.
W kwietniu Peppa również zawitała do mojego domu, chociaż spędziła, bez problemu - ku mojemu zdziwieniu, aż sześć godzin (oczywiście z przerwami, większymi i mniejszymi) na dworze. Wtenczas chłonęła wiedzę, jak szalona i nauczyła się aż trzech komend, o ile oczywiście pamięć mnie nie myli! Były to, mianowicie - “turlaj się”, “skok” oraz “nogi”. Jeśli chodzi o to drugie - zaczynamy podstawy do aglity. Skaczemy wspólnie, dopiero przez wysokość, jaką osiąga Peppa (około trzydziestu centymetrów, wraz z głową), ale wierzę, iż z czasem będzie ona coraz to większa. Nie uznaje tego jednak, za priorytet i główny cel naszych treningów. Co do aglity, jak możecie się domyślać ćwiczymy jedynie amatorsko i ani myślę, żeby zawitać na jakiś zawodach. Aktualnie zbieram również hajs, na jakieś ciekawe przeszkody, do sportów, które pomogą nam w doskonaleniu naszej relacji człowiek-pies, a zarazem w ćwiczeniu psich dyscyplin sportowych. Będę wdzięczna, jeżeli mieliście styczność z takowymi i możecie nam polecić jakiś rodzaj przeszkody, która waszym zdaniem byłaby idealna dla naszego teamu. Z góry dziękuję.
Ach, ale się rospisałam! 😉 Mimo istnienia tego faktu, pokuszę się, jednak aby napisać też co tam u mnie, bo kiedyś już wspominałam, że rubryka “Natalia i Peppa” dotyczy również mojej osobowości. No więc - trzymam się jakoś. Śmie też przyznać, że nawet całkiem nieźle. Mogłabym narzekać jedynie na fakt, że jakieś cztery dni temu - na treningu, byłam strasznie zdenerwowana i celująco to pokazywałam. Efekt był taki, jak można byłoby się spodziewać - pies odmówił posłuszeństwa. Ale wiecie co? Takim zachowaniem Pepin pokazuje mi, że coś jest nie tak, gdybym przypadkiem nie zauważyła.
Psio - ludzkie gadżety
W kwietniu zaczęłam się zastanawiać nad wyborem jakiejś ładnej i przede wszystkim, dobrej jakościowo - smyczy. Przejrzałam oferty różnych sklepów rękodzielniczych, mających w swojej ofercie produkty dla psów i szczerze mówiąc, nadal jestem w punkcie wyjścia. Na serio, niektóre firmy to mają zbyt bogaty asortyment, co pozbawia mnie umiejętności dokonania wyboru. Wyboru jednej smyczy, która będzie pasowała mi mniej więcej do akcesoriów, jakie obecnie mamy w posiadaniu. Chociaż do jednej obroży.
Myślałam nad dwoma wzorami Hauever, dokładniej nad “Nocą” i “Pif - Paf'ami”, jednak nie umiem się zdecydować, a Wy mi wcale w owym wyborze nie pomagacie. Gdy zadałam Wam pytanie na Instagramie (warto śledzić nasze Stories!) - głosów było po równo. Ale powiedziałam sobie, że wezmę jeden, toteż niestety nie mogę skorzystać z waszej niecnej rady. Sorry.
Jeśli chodzi o króliki (patrz na zdjęcie wyżej) to kiedyś nawet chciałam jakiegoś mieć. |
Bullet Journal
W moim i w sumie mojego psa trochę też - Bullet Journal, połączony z dziennikiem treningowym, ostatnimi czasy zapanował motyw istnie fioletowy i bardzo podoba mi się jednolitość mojego dziennika.
Tak w ogóle - już niebawem skończą mi się kartki, które będę mogła zapełniać zapiskami, w moim kropkowanym notatniku. Jednak mimo moich początkowych założeń, zdecydowałam się wykorzystać dwa Bujowniki, które mam w zanadrzu, zamiast kupowania nowego. Kupiłam je w erze, kiedy to zeszyty w kropki były dostępne w “Biedronce” i w sumie nie żałuję. Niech mi służy dobrze.
⇩
Kwiecień był i w sumie jeszcze będzie przez te kilka jego ostatnich dni, miesiącem, w którym dość dużo się działo. Cóż, niektóre rzeczy były bardziej pozytywne - inne nieco mniej. Nie mamy, jednak wpływu na niektóre czynniki, dlatego też nie zadręczam się niepotrzebnie, kiedy wiem, że nie mogłam zapobiec zaistnieniu danej sytuacji.
A tymczasem, póki jeszcze czas - wysyłam wam, zza ekranu, z wirtualnej sikawki, orzeźwiającą bryzę wody!
PS. Wybaczcie, że wpis ukazuję się w niedzielę. Czy mam coś na swoje wytłumaczenie? Otóż tak - byłam pochłonięta przedświątecznymi obowiązkami. Dobra - nie, to nie jest wytłumaczenie.
0 komentarze
Dla każdego internetowego twórcy komentarze są motywacją do dalszego działania, dlatego jeśli chcecie zakomunikować mi, że robię coś dobrze napiszcie mi kilka słów!